Wesele na jeziorem Między Deskami
Świat się zmienia. Weźmy jako przykład reklamówki. Są coraz cieńsze. Ładujesz w nie pomarańcze i niby wszystko super. Przy kasie taka „siatka” pęka a cytrusy wypadają. Nawet nie zdążysz ich kupić, a te już turlają się we wszystkich kierunkach… Dramat.
Czy zbiera Pan punkty? – pyta kasjerka. Mi skacze ciśnienie…
Zastanawiam się: jak w takich okolicznościach mogli poznać się K & M? Scena może i filmowa, ale gonitwa za pomarańczami nie skłania do uniesień miłosnych… Ale czy kiedykolwiek ktoś zakochał się w idealnych okolicznościach? Życie to nie poradniki pisane przez dwudziestoletnich life coachów. Bywa nieprzewidywalne. A miłość? O, ta to dopiero daje do pieca.
Wesele na jeziorem – Między Deskami
Na grupie fotografów ślubnych z Olsztyna ktoś zadał pytanie: gdzie najlepiej zrobić plenerową sesję ślubną? Odpowiedź jaką dostał brzmiała: sprawdź Miedzy Deskami. Pewnie można byłoby znaleźć o wiele więcej ciekawych propozycji na Warmii, w bliskiej okolicy samego Olsztyna, ale popularność tego miejsca wśród samych fotografów niech mówi sama za siebie.
Bo to się wszystko tak zaczyna (śpiewał pan Fogg) po prostu wzięła Cię dziewczyna a potem jest już z Tobą źle… Sam kiedyś byłem naiwny sądząc, że to mężczyzna wybiera i potem stara się o serce tej jedynej. Badania wskazują jednak, że to kobieta knuje specjalną intrygę. Mężczyzna myśli, że ma coś do powiedzenia. Podczas, gdy wszystko dawno zostało ukartowane. Więc czy z tymi pomarańczami to przypadek? M myśli pewnie, że tak. Więc z tym zostawmy naszego bohatera. Setki jemu podobnych i mnie, który mimo dowodów naukowych także wierzy w przypadki.
Między Deskami kryje się wiele różnych historii. Lubię je. Są czasem miejsca, w których czujesz się jak u siebie. Podobnie z ludźmi napotkanymi po drodze. W ich towarzystwie jesteś kimś istotnym. To szczególnie ważne dla osoby, która ukrywałaby się najchętniej na bezludziu. Okazja by wyjść do ludzi, czerpać z ich nastroju, słuchać tego o czym mówią, patrzeć jak cieszą się z kolejnego kroku ku dorosłości. Tej, w której ramiona wszyscy zmierzamy…
Ostatnio staję się wielkim fanem filmów. Chociaż ich nie oglądam. Podoba mi się zdolność przenoszenia w czasie jaką oferuje film. Nagrywasz coś wcześniej i w odpowiednim momencie szykujesz premierę. Na przykład podczas wesela. Zapraszasz gości na spotkanie z tamtymi K&M z przeszłości. Gdy byli jeszcze przed ślubem. O czym wtedy myśleli? Czy zastanawiali się nad sytuacją, w której wideo pokaże się w przestrzeni publicznej? Jak zareagują na nie najbliżsi? Czy fotografowi też się będzie podobać? Podobało się.