Folwark Łękuk był jednym z najbardziej ukrytych punktów na ślubnej mapie Mazur. Przynajmniej dla mnie. Zresztą nie tylko on. Także i ślub katolicki, w rycie o tylu różnych nazwach – Tradycyjny Ryt Rzymski, Trydencki, Łaciński, Stary Ryt etc. Tak się składa, że oba te elementy pojawiają się w tej historii.
Sporo zatem tych odkryć jak start opowieści. Dodajmy do tego nieznajomość tego co w głowach przeżywają główni bohaterowie dnia i mamy gotowy komplet niewiadomych. Z czymś takim musimy mierzyć się jako fotografowie ślubni.
Ostatnio coraz częściej wydaje mi się, że w tym opowiadaniu historii ślubnych ślizgamy się po powierzchni. Są sprawy, o których wiemy fotografując ale myliłby się ten kto twierdzi, że opowie pełną historię.
Po części i ja, drodzy czytelnicy – nie opowiem wszystkiego. Raz, że narrator nie jest tu trzecioosobowy i wszystkowiedzący, dwa że ma interes w tym by pokazać to co widział a to jego widzenie nie może odpowiadać widzeniu przechodnia.
Musi więc tak namieszać, tak odkryć zakryte, tak przeinaczyć, tak zagmatwać i pokręcić by ciekawość wzbudzić, ale jej do końca nie zaspokoić.
Ok, tyle wstępu. Zerknijmy dokąd udał się ten samotny klapek.
Czasem jednak usłyszycie ode mnie wyjaśnień słów kilka. Przecież gdy podczas ubierania ślubnej koszuli wypadnie przestawić auto (bo autobus nie może przejechać) to jakże nie pobiec tak jak się jest? Sprawę załatwić i wrócić?
Jeśliście ciekawi czy po zrobieniu tego ujęcia postanowiłem wrócić do regularnych ćwiczeń to nawet się nie zastanawiajcie. O oczywistościach się nie rozmyśla.
Teraz chciałbym zrobić małe porównanie. Zobaczcie jak emocje, choć z definicji różne – są do siebie podobne. Od śmiechu, do łez.
Jest zapowiadana wcześniej koszula. Lubię odwróconą geometrię ramienia i kształtu firanki. Teoretycznie pewne lepiej zagrałaby jeszcze symetria wokół środkowej linii, ale podczas reportażu kto o tym by myśleć potrafił?
Ten czerwony rytm. Nieodżałowanym elementem wesel są dla mnie bramy. W dużych miastach praktycznie ich nie widuję. Ba, nie widuję ich i w małych miejscowościach. Szczęśliwie na Mazurach czasem może się takowa trafić. Dla fotografa to rarytas.
Wspomniałem o ukryciu Folwarku Łękuk. Na upartego nie mam tam wcale daleko z domu, ale przez slalom między jeziorami robi się już niezła trasa. Mijam jeziora: Śniardwy, Jagodno, Niegocin plus jeszcze trzynaście innych i docieram do Łękuku Małego – położonego nad czternastym jeziorem mej trasy.
Przebycie tej drogi jednak wszystkim polecam. Parom młodym też jak najbardziej. Po dotarciu na miejsce wpada się w w stan odcięcia od świata – co ze względu na sprawy jakie ma się tam zamiar przeżywać działa mocno na plus.
Poniżej kilka zdjęć z sali weselnej, dekoracje wykonane przez AM Decor z Mrągowa (podlinkuję pod wpisem).
Folwark Łękuk – ślub w plenerze
My jednak, dobrym fotograficznym obyczajem, przenieśmy się już do głównej części tej opowiastki. Tym co przyciąga pary młode do Łękuku jest oczywiście klimat miejsca, ale wydaje mi się, że decydująca jest też możliwość przeżycia całego dnia w jednej lokalizacji.
Co ciekawe dotyczy to także ślubów katolickich. Wspominam o tym ponieważ to najczęstsza obiekcja w przypadku par planujących plenerową uroczystość kościelną. Kluczowa jest dostosowana do tych potrzeb ślubno-weselna wiata.
Właściwie to zadaszone pozostałości stajni, obrośnięte bujną roślinnością. Nie jestem architektem, ale muszę przyznać że połączenie betonowej posadzki, z oryginalną cegłą i tak potężną dawką powojnika robi niesamowite wrażenie. Jeśli szukacie oryginalnego miejsca na ślub to polecam.
Wspominałem już, że będziemy świadkami ślubu katolickiego w rycie sprzed zmian lat 70-tych. A więc liturgia po łacinie, z towarzyszeniem chorału gregoriańskiego, ślub przed rozpoczęciem mszy (sprawowanej przodem do ołtarza) i pewnie masa innych spraw, o których musiałbym opowiedzieć. Uczynię to pewnie przy innej okazji, szczęśliwie sfotografowałem już kilka takich ślubów więc ta okazja z pewnością się pojawi.
Tymczasowa zakrystia prezentuje się moim zdaniem bardzo dobrze. Normalnie bardzo trudno sfotografować rytuały mające miejsce przed rozpoczęciem mszy świętej w rycie rzymskim – gdy nie jest się ministrantem. Wiem ponieważ prywatnie fotografuję starą liturgię już od trzech lat i może powstanie kiedyś z tego zbiór zdjęć, którymi podzielę się z czytelnikami w tej lub innej formie.
„Stara” msza tym różni się od nowej, że różni się wszystkim. To zdanie wyda się czytelnikowi bez sensu, ale proszę zobaczyć jak ubrany jest kapłan udający się do ołtarza. Inny świat.
Pomijam póki co inne aspekty wynikające z zasady Lex Orandi, Lex Credendi.
Bardzo lubię to zdjęcie. Promień światła wyszedł w ten sposób oczywiście przez przypadek. Widziałem, że obiektyw wpuszcza w tym momencie flarę, ale jak to finalnie będzie wyglądało – tego nie jest się w stanie przewidzieć. Grunt, że wyszło lepiej niż się spodziewałem. Ciekawe, że tego dnia słońce pojawiło się tylko na czas trwania uroczystości ślubnej.
Kazanie
Ślub w Rycie Trydenckim
Być może powinienem zamieścić te dwa zdjęcia w większym formacie. Zależało mi jednak by poszły jedno obok drugiego. To ważne ponieważ oboje mają zamknięte oczy. Piękne i głębokie jest to przeżywanie momentu składania przysięgi małżeńskiej.
Myślałem, że już się wyleczyłem z przeżywania takich rzeczy po 12 latach fotografowania ślubów.
Punkt centralny to ołtarz. Byłem ciekaw jak to wszystko uda się zaaranżować w plenerowej przestrzeni. Odpowiadając na Wasze pytanie: tak ministrant (ceremoniarz) całuje rękę kapłana.
Hoc est enim Corpus Meum
Wydaje mi się, że zdjęcie grupowe w dniu ślubu to poza fotografią z momentu przysięgi – najważniejsza fotografia jaką muszę wykonać. Pewnie, robi się ją z kronikarskiego obowiązku, ale z czasem jej wartość bardzo mocno rośnie.
O sesji w dniu ślubu pisałem już na blogu wielokrotnie. Powtórzę tylko, że warto poszukać dziesięciu minut na moment wytchnienia po tych wszystkich emocjach.
Pierwszy taniec w niedźwiedzim stylu.
Miejsce ślubu i wesela: Folwark Łękuk
Dekoracje: AM Decor
Info dla fotografów:
Canon R3 + 28-70 f/2 RF (Fotoforma)
Canon R6 + 24-20 f/2.8. RF
TTArtisan 50mm f/0.95 Leica M-mount