Magda & Kuba
Toruń od dawna kojarzył mi się z pewną historią, mianowicie z wycieczką do planetarium w drugiej klasie liceum. Spotkana tego dnia inna grupa zwiedzających przekonała mojego kolegę, że ma niemodne okulary i jegomość wracał do domu ubolewając nad połamanym kawałkiem plastiku i szkła. Tym razem jednak, buńczuczne miasto objawiło mi swoją prawdziwą i piękną twarz. Wszystko za sprawą ślubu Magdy i Kuby.
Miejsce wesela odkryła bratowa Magdy – chwała jej za to! Jest to przeciekawe wnętrze odrestaurowanego młyna ukrywające się pod tajemniczą nazwą: Międzynarodowe Centrum Spotkań Młodzieży – uff, zmieściło się w jednej linii. Kiedy usłyszałem o MCSM po raz pierwszy pomyślałem sobie, że trzeba mieć większą fantazję niż ja żeby wpaść na taką konstrukcję.
Zwyczaj pisania do siebie listów wyparły wszechobecne komunikatory. Dziś nawet na Boże Narodzenie prędzej dostanie się SMS z życzeniami niż fizyczną kartkę. Ślub jest jednak tak przełomowym wydarzeniem dla narzeczonych, że warto zebrać myśli i przelać je na papier. Nawet jeśli nie trzymało się pióra w ręce od lat. Szczególnie polecam ten pomysł przyszłym panom młodym, nic tak nie działa na płeć piękną jak dobrze skreślony list pełen szczerych wyznań. Co więcej nie trzeba być poetą by dobrze go napisać.
Ciemne okulary??? Spokojnie, Kuba nie poszedł w nich do kościoła na ślub. Wygłupiali się trochę z moim bratem podczas przygotowań. Krzysiek był moim drugim fotografem podczas tego dnia i jadąc do Torunia znalazł okulary w przedziale pociągu. Kuba to niezły żartowniś i zażyczył sobie potem to zdjęcie do albumu.
Madzia z Kubą dobrali się świetnie, oboje niemal nie przestają się śmiać. Zresztą kiedyś na blogu pokażę wam sesję narzeczeńską tych dwojga to zobaczycie co mam na myśli.
Od kiedy zostałem tatą, nie mogę przejść obojętnie wobec obecności na ślubie takich księżniczek. Zresztą jako ojciec dwóch dziewczynek wiem, że czasem takie ujęcia są ważniejsze dla rodziny niż „jakaśtam” historia pary młodej. Ha, sprawdzam czy czytacie ze zrozumieniem… Oczywiście, że historia pary młodej jest ważna. 🙂
Zwróćcie uwagę na zdjęcie księdza, przeglądając fotografie po powrocie do domu zobaczyłem, że znajduje się na na nim piękny zegar pokazujący upływ czasu. O tym dlaczego to zdjęcie jest dla mnie symboliczne napiszę za chwilę.
Tata z córką. W marcu tego roku urodzi mi się pierwszy syn, nie mam jeszcze zatem kompetencji by porównywać obie relacje, ale jak tak odwiedzam sobie różne rodziny, rozmawiam z ojcami panien młodych to każdy z nich podkreśla szczególną więź jaka ich łączy. Córka w oczach ojca przez całe życie pozostaje kruszynką, którą trzyma się w rękach zaraz po narodzinach. A tu nagle bierze ślub…
Nie zapomniałem. Miałem napisać o nieublagalnym upływie czasu. Kuba jest z zawodu lekarzem i los sprawił, że ksiądz którego widzicie na zdjęciu był jego pacjentem. Właściwie dzięki opiece Kuby i jego oddziału (nie licząc pomocy Bożej Opatrzności – tu ksiądz też ma dobre układy) wyszedł cało z tarapatów zdrowotnych. Ta myśl była słyszalna w kazaniu, które wygłosił podczas mszy. Wtedy właśnie dopadło mnie myślenie o tym jak kruche może być nasze życie, jak błache problemy, które nas przytłaczają. Masa różnych myśli kołatała się w głowie i ten ulatujący czas…
Widok jak ze ślubu książęcej pary. Tłumy na toruńskim rynku to wynik spotkań orszaku weselnego z festiwalem piosenki ludowej. Swoją drogą wyobraźcie sobie sytuację, wychodzicie z kościoła a tam taki tłum śpiewa Sto Lat przy akompaniamencie zespołu na scenie. Piękna sprawa. Dla fotografa trochę gorzej, bo można się pogubić szukając gości weselnych wśród tych, którzy przyszli podelektować się wykonaniem utworu „W moim ogródeczku”.
Kolega fotograf przekonał mnie kiedyś, że moment składania życzeń jest czarno-biały. Jest w tych zdjęciach coś ponadczasowego, dlatego wyłączmy kolor na chwilę.
Na sesję wybraliśmy okolicę domu rodziców Madzi. Czasami mam wrażenie, że najpiękniej jest zaraz za płotem. Mam tak kiedy wychodzę na pole za domem na Mazurach i podobne wrażenie odniosłem kiedy przyjechałem na przygotowania przed ślubem Magdy i Kuby.
Sesja sesją, ale obowiązki wzywają i trzeba wracać do gości. Tym bardziej, że słońce ma się już ku zachodowi. W takiej chwili nie mogę sobie odmówić tej przyjemności: „Słońce już gasło, niebo zdawało się zniżać, ścieśniać. I coraz bardziej ku ziemi przybliżać”. Co prawda jak rozwiniecie cytat to wyjdą nieco inne okoliczności, ale sam fragment o słońcu idealnie pasuje choć Adam Mickiewicz mógłby się tu bronić jak normalnie robią to politycy: „to zdanie jest wyjęte z kontekstu”…
Nie przypadkowo skojarzyło mi się z „Panem Tadeuszem” ponieważ wesele rozpoczął tradycyjny Polonez. Cały dzień minął mi w tak szybkim tempie, że zanim się obejrzałem byłem już w pokoju hotelowym i spisywałem na gorąco swoje myśli. Czas w końcu tak szybko biegnie, dobrze, że są zdjęcia i możemy wrócić do tych chwil radosnych. „Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknioną, do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; do tych pól malowanych zbożem rozmaitem…”